sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział##2

*2 tygodnie później
                 09.00 rano*

Minęły dwa tygodnie od kiedy tu jestem.Myślę, że zakochuję się w Stefanie.W sumie kto by się nie zdziwił, i nie zakochał.
Jest dobrym kucharzem szczególnie w kuchni włoskiej.Kocha literaturę.Ma niesamowity samochód, jak i Harleya.Jego ulubioną książką jest "Wielki Gatsby", z 1925 roku.Kocha futbol.
Kto by nie chciał takiego mężczyzny?
Weszłam do salonu, z lekkim uśmiechem, na twarzy.
-Kiedy jedziesz do Klausa?-Spytał Damon a mój uśmiech w jednym momencie zniknął.
-Muszę jechać do sklepu.Jak tak ci się nudzi to możesz mnie podwieźć.-Stwierdziłam siadając na kanapę.
-Okey.-Powiedział Damon.
-To był żart.-Powiedziałam. A Damon wyszedł na zewnątrz.Zostawiając mnie samą z Caroline.
-Podwieziesz mnie do sklepu?-Zapytałam
-Ale na początekŁawce Stefan.Widziałaś jak na ciebie patrzy?Z resztą ty także robisz do niego słodkie oczka.-Stwierdziła z zadziornym uśmiechem.
-Kto do kogo?-Usłyszałyśmy nagle od strony wejścia.Damon z półuśmieszkiem wkroczył do salonu.
-Nikt do nikogo.Nie masz co robić?-Zapytałam szybko.
-No cóż, nudzi mi się nie miłosiernie.-Powiedział i podszedł do lodówki. Wyciągnął z niej woreczek z krwią i zaczął go swobodnie popijać.
-Wkurzasz mnie.Wiesz?-Zapytałam.
-Teraz już tak.-Powiedział cicho, po czym skrzywił się i wyszedł z salonu.
-Idziemy na zakupy.Zabierzemy jeszcze Bonnie.-Powiedziała klaskając w dłonie.

Wykupiłyśmy chyba połowę sklepu.Dziewczyny nie próżnowały jeżeli chodzi o zakupy.Caroline czuła się wręcz jak w swoim żywiole.Bonnie kupiła mi torbę podróżą.Na moją "Misję Inkognito".Nigdy nie myślałam, że będę miała taką misję.Wróciłyśmy do pensjonatu z rękami pełnymi toreb. Odrazu ruszyłam do pokoju który został przeznaczony dla mnie.I przebrałam się w TO( bez dodatków).Po czym spakowałam wszystkie kupione rzeczy do torby i postawiłam ją koło łóżka.Gdy wyszłam z pokoju w salonie zastałam, Damona z telefonem w ręku.
-Jak to nie wiesz?!-Spytał -Co to za hałas?Nie nie chcę.Pośpieszcie się.-Powiedział i się rozłączył.
-Kto to był?-Spytałam
-Stefan i Elena.Marcos zabrał im dużo krwi, więc nie mają tyle siły żeby tutaj szybko wrócić.-Powiedział
-Mam nadzieję, że trafią tu szybko.-Powiedziałam zmartwiona.
-Idź sprawdzić co u Tylera.-Powiedział zdenerwowany.
-To nie zbyt miłe patrzeć jak dwoje przyjaciół Tylera go torturuje.Ale...-Nie dokończyłam ponieważ spojrzał na mnie tym swoim wzrokiem.Weszłam to piwnicy i wszystkie pary oczu zwróciły się na mnie.
-Przepraszam.Miałam sprawdzić co z Tylerem.-Przyznałam
-Nic nie szkodzi.Narazie jest sobą.-Powiedział Matt na co się uśmiechnęłam.
-Co z Eleną?-Spytał Jeremy
-Wracają.Powoli, ale wracają.-Upewniłam go.Na co posłał mi lekki uśmiech i wyszedł z piwnicy.
-Przynieść ci coś Tyler?-Spytałam
-Krwi.-Powiedział a ja także wyszłam.Teraz w lewo i otworzyć drzwi.I jest lodówka z krwią.Chwyciłam dwa opakowania i wróciłam z nimi.Podałam mu i w podzięce uśmiechnął się i zaczął szybko pić.Weszłam do ogrodu i usiadłam na ławce.Co teraz będzie?I co mam ze sobą zrobić jak Stefan nie wróci?Wiem, że jest wampirem ale nie jest przecież do końca nieśmiertelny, jak pierwotni.
Nagle wpadłam na pomysł.
Weszłam do garażu i chwyciłam kluczyki od harleya.Założyłam kask, wsiadłam na motocykl i ruszyłam w stronę miasta.
Koło zegara zauważyłam samochód zgnieciony z dwóch stron.Stefan i Elena trymali się za głowy.A nad nimi stali Luke i Liv.Przyspieszyłam ale nie zdążyłam, uciekli.Zeszłam szybko z Harleya Stefana i podeszłam do nich.
-Wszystko w porządku?-Spytałam pomagając im wstać.
-Zaklęcie się zaczęło.Musimy szybko wrócić do pensjonatu.-Powiedziała Elena łapiąc jakiegoś przechodnia.Wgryzła się w niego wypijając mu krew, i zniknęła.Chwyciłam Stefana i szybko usiadłam z nim na motocykl,  odjeżdżając z piskiem opon.

W środku zastaliśmy Damona, Elenę i już chyba Juliana.Stefan poszedł ze mną na górę.Jednak zatrymaliśny się przed jego pokojem.Uśmiechnęłam się do niego chcąc odejść, lecz on złapał mnie za rękę i zagrodził mi drogę.Patrzyłam się na niego uważnie, gdy położył swoją dłoń na moim policzku.Nie spodziewałam się, że wbije swoje usta w moje.Nasze wargi zaczęły poruszać się synchronicznie.Stefan otworzył drzwi do swojego pokoju, weszliśmy do niego nie przerywając pocałunków.Zatrzanęłam drzwi kiedy zaczeliśmy się kierować w stronę łóżka.
Niespodziewanie Stefan przestał.Oderwał się ode mnie siadając na łóżku koło mnie.
-Przepraszam.Obiecałem sobie, że jeśli przeżyje powiem ci co czuję i cię pocałuję a nie zaciąganę do łóżka.-Przyznał
-A co czujesz?-Spytałam
-Pamiętasz kiedy uratowałem cię gdy Julian chciał cię zabić?-Spytał
-Tak, zrobiłeś to bo sam mnie w to wpakowałeś.-Powiedziałam
-Zrobiłem to bo cię kocham.Chcę i zostanę z tobą na zawsze.-Przyznał.-Kocham cię Shado.Od chwili kiedy się spotkaliśmy.-Powiedział a mi zabrakło tchu.
-Ja też cię kocham.-Odpowiedziałam a on,przymknął oczy i złożył namiętny pocałunek na moich ustach.Zawahałam się, lecz oddałam pocałunek.Zarzuciłam mu ręce na szyję i odchyliłam głowę do tyłu, aby dać mu polę do popisu.On składał pocałunki na moich ustach, szyi i dekolcie.Jego ręce błądziły po moim ciele.Dawały coraz to większych przyjemności.
Ściągnął moją koszulkę i pochylił się do przodu,zmuszając mnie abym się położyła.Kreślił palcami,wzory na moim brzuchu, a ja oddawałan się temu wszystkiemu z przyjemnością.Ściągnęłam spodnie, pozostając tylko w bieliźnie.Usiadłam na nim okrakiem i wróciłam do całowania.Lekko ścisnął moje pośladki.A z moich ust wydobył się cichy jęk.Rzucił mnie na łóżko i ściągnął swoją koszulkę.Zdjęłam swój stanik samodzielnie.Nachylił się nade mną.Zaczął całować mój biust po czym wewnętrzną część moich bioder.Po krótkiej chwili zsunął ze mnie też majtki.Byłam już naga, więc ściągnęłam z niego szybkim ruchem spodnie jak i bokserki.Położyłam się na łóżku, Stefan nachylił się nade mną jednocześnie całując i wszedł we mnie.Z każdym pchnięciem jęczałam i krzyczałam coraz głośniej.One były coraz mocniejsze i głębsze.Po kilku minutach, doprowadził nas obu na granicę niesamowitego orgazmu.To było niesamowite.Opadliśmy obok siebie na łóżku głęboko oddychając.Położyłam głowę na jego torsie, i zasnęłam szybko.

-Wstawać gołąbki!-Usłyszałam głos mężczyzny.Otworzyłam oczy i zauważyłam Damona sączącego krew z torebki.
-Mógłbyś?-Spytałam a on pochylił się po coś i mi rzucił.To moja bielizna.
-Chodziło mi bardziej o to żebyś wyszedł ale okey.-Powiedziałam ubierając bieliznę pod kocem.Gdy już się ubrałam wyszłam zostawiając Stefana z Damonem.W moim pokoju ubrałam TO.Zauważyłam, że na dworzu jest ciemno, więc zdziwiłam się, że Damon nas obudził.
-My jedziemy, ty tu zostajesz.-Znikąd pojawił się Damon
-Żartujesz sobie?!-Oburzyłam się
-On nie żartuje.-Przyznał Stefan stając obok niego.
-Ty też?-Spytałam
-Tu będziesz bezpieczna.-Powiedział i cofnął się kilka kroków a Damon szybko zamknął mnie w pokoju.Usłyszałam, że przekręca klucz.
-Ej!-Krzyknęłam waląc w drzwi z całej siły.-Kurwa.-Powiedziałam rzucając pierwszymi lepszymi rzeczami w drzwi.Pewnie ich już w tym domu nie ma.

Waliłam, rzucałam w te drzwi a one nadal nic! Siedziałam w tym pokoju pół godziny, ale koniec z tym.Stanęłam na przeciw drzwi i odetchnęłam głęboko.Skupiłam moją siłę w rękach i uderzyłam w drzwi.Otworzyły się z hukiem.

Wjechałam do miasta na Harleyu Stefana.Zatrzymałam się koło Grilla i usłyszałam krzyki pomocy, więc szybko ruszyłam w miejsce z którego pochodzą.Zauważyłam Caroline i Damona stojących nad ciałem.Zeszłam z Harleya i podbiegłam do nich.To co zobaczyłam zbiło mnie z tropu.Zaczęłam krzyczeć, uderzać we wszystko i histerycznie płakać.
Damon trzymał mnie mocno żebym nikomu nie zrobiła krzywdy.Spojrzałam na ciało Stefana leżące pomiędzy samochodami na parkingu.
-Puszczaj mnie.-Warknęłam do niego i pojawiłam się przy nim.Klęknęłam i zaczęłam nim potrząsać, jakby to miało go wskrzesić.
-I co teraz?Zostawisz mnie tak?-Załkałam nachylając się nad jego twarzą.-Po wyznaniu, że mnie kochasz tak po prostu odchodzisz?Jak możesz?Okłamywałeś mnie od samego początku...Ty pieprzona...Kłamliwa...Miłości...-Szeptałam, ale nie mogłam skończyć.Złożyłam na jego ustach ostatni, czuły pocałunek.
-Kocham cię.-Powiedziałam ostatni raz kiedy Damon odciągnął mnie od niego, i przytulił, mocno do siebie, powstrzymując płacz...

Kochani, oddaję wam rozdział. :'(
(Teen Wolf.To już dzisiaj!!)

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Rozdział##1

Gdy poczułam charakterystyczny zapach lasu, popiołu oraz spalenizny momentalnie otworzyłam oczy i stanęłam na równe nogi.Znajdowałam się w lesie.Dziwne.Zauważyłam najwyraźniej stary cmentarz, ponieważ nagrobki są strasznie poniszczone.
Usłyszałam syreny policyjne i po chwili zauważyłam kobietę o krótkich blond włosach i brązowych oczach.Ubrana w mundur policyjny, miała wycelowany we mnie pistolet.Dziwne ale kojarzę tą kobietę.
-Nie ruszaj się.-Poprosiła chowając broń.Powoli wyciągając kajdanki podchodziła do mnie.Cofnęłam się i uderzyłam o klatkę piersiową wysokiego mężczyzny.Szybko walnęłam go z główki i wykorzystując jego "kontuzję" zaczęłam uciekać w głąb lasu.
Po minucie biegu poczułam ból na plecach.Poczułam się słaba, opadłam na trawę.Zemdlałam.

Obudziłam się z szybkim oddechem.Ubrana w TO (bez dodatków) co wcześniej.Wstałam z pryczy...chyba pryczy.Zauważyłam kratki.Pięknie jestem w wiezieniu?! Usłyszałam, że ktoś wchodzi do pomieszczenia w którym się znajduję.
-Stefan, jesteś pewny? Była na miejscu wypadku.Jeżeli można to tak nazwać.-Stwierdziła Szeryf, wchodząc do sali z wysokim, szczupły i umięśnionym mężczyzną.Miał zielone oczy i krótkie, brązowe włosy.Na prawym ramieniu zauważyłam kawałek tatuażu.Chyba różę.Go też skądś znam!Nie mogłam sobie przypomnieć.
-Jestem pewny.Potrzebujemy jej.Proszę .-Poprosił i spojrzał na nią bałaganie.
-Dobrze.Ostrzegam to ostatni raz.-Stwierdziła otwierając kąt w którym za pewne siedziałam kilka godzin.
-Dziękuję Liz.-Powiedział chłopak i pokazał mi gestem żebym szła za nim.Nie wiem czemu ale to zrobiłam.Wyszliśmy z posterunku policji i stanęliśmy na chodniku.Chłopak uśmiechnął się miło i zaczął.
-Stefan Salvatore.-Podał mi rękę lecz ja jej nie podałam.
-Imię mogę znać?-Spytał
-I tak za dużo o mnie wiesz, lecz podam.Shado Adair.-Uśmiechnęłam się kpiąco.-Tak wogóle w jakim mieście jesteśmy?-Spytałam
-Mystic Falls.-Odpowiedział a ja nie mogłam uwierzyć w to co słyszę.
-Pierdolisz?!-Podniosłam głos.-Przepraszam za słownictwo, ale znam to miejsce na wylot mimo, że nie istnieje.Może to mi się śni.-Gestykulowałam dopóki Stefan mną delikatnie nie potrząsną.
-Wyjaśnię ci jak dojedziemy do pensjonatu.-Powiedział spokojnie.Wyjęłam portfel z tylniej kieszeni i sprawdziłam zawartość.Wszystko jest.
-Na początek chodźmy do tego sklepu.Ponieważ muszę się przebrać.-Stwierdziłam pokazując na sklep odzieżowy kilka ulic dalej.
Wyszłam z niego ubrana w TO i naprawdę poczułam się lepiej.Poprzednie rzeczy wyrzuciłam do kosza w sklepie.
-Wsiadaj.-Powiedział Stefan otwierając mi drzwi do Czerwonego Porsche 356B Karmann Coupe z 1963 r.Mam taki sam.Wsiadłam i kilkanaście minut później dojechaliśmy pod duży pensjonat braci Salvatore.Ależ jestem podekscytowana! Czuję takie fajne gorąco w środku.Nie żeby coś ale czuję się tak przy Stefanie.Nadal nie wiem czy to prawdziwe ale zamierzam cieszyć się z tego "snu z seksownymi ludzmi z TVD".
Nie lubiłam Damona od początku serialu.W sumie nadal go nie lubię.
W środku zauważyłam Elenę, Caroline, Bonnie, Liv, Luka, Jeremiego, Matta, Tylera, Damona.Na końcu salonu zauważyłam kogoś jeszcze.Stał do mnie tyłem.Ciemne włosy chłopaka były mi znajome.Slade miał takie same gdy stał tyłem i w cieniu.Nagle coś we mnie pękło potrzebowałam go przytulić.Momentalnie rzuciłam się na niego, i przytuliłam z całej siły.Gdy zauważyłam jego twarz zamarłam.To nie on! Odsunęłam się od niego.
-Nie liczyłem na takie  powitanie.Ale miło mi.-Powiedział mężczyzna o południowo-wschodnim akcencie.Uderzyłam go w policzek, aż się zachwiał.
-Za co to?-Spytał z kpiącym uśmiechem.
-Za to, że nie jesteś nim.-Stwierdziłam
-Silna jesteś.Sprawiłaś, że wampir się zachwiał.Bójmy się.-Prychnął Damon
-Zobaczymy czy zadziała na ciebię.-Uśmiechnęłam się i chciałam już podejść ale poczułam ręce Stefana na barkach.
-Slade został porwany.-Powiedział, a ja momentalnie straciłam grunt pod nogami.
-Przed porwaniem mówił nam o tobie.Więc witaj.-Zakończyła Caroline

.Piętnaście minut siedziałam na podłodze i płakałam z głową schowaną pomiędzy kolanami.Stefan usiadł koło mnie więc podniosłam głowę.
-Gdzie są wszyscy?-Spytałam zdziwiona
-Wyszli.Chcieli cię otrząsnąć z tego.Żebyś przestała ponieważ to nic nie da.Nie pozwoliłem im.-Stwierdził
-Czemu?-Spytałam wycierając łzy
-Potrzebowałaś tego.Dać upust emocjom.Całe życie kumulowałaś w sobie płacz ponieważ nie chciałaś pokazać, że jesteś słaba.-Powiedział
-Dziękuje.-Odpowiedziałam i przytuliłam się do niego, kiedy objął mnie ramieniem, spytałam.-Skąd wiedziałeś, że kumulowałam to w sobie?-Uśmiechnął się lekko pod nosem
-Jestem wampirem.Wyczuwam różne rzeczy.I Slade wcześniej założył kamery w twoim domu.-Na tą wieść zaśmiałam się.
-Zauważyłem też, że gniew jest twoją energią..-Nie skończył ponieważ mu przerwałam.
-Mogę iść do hotelu?-Spytałam
-To nie dobry pomysł.W mieście jest pełno podróżników.Zostaniesz tutaj.Trzecie drzwi po prawej.-Powiedział a ja bez słowa poszłam tam.

Odrazu rozebrałam się do naga i poczłapałam pod prysznic.Po zmyciu całego dnia ze mnie, dokładnie wytrałam się jedwabnym ręcznikiem i wróciłam do pokoju, po czym założyłam bieliznę.

Stałam na środku pokoju w samej bieliźnie i zastanawiałam się co ze sobą zrobić.Wiedziałam, że nie uśnę.Zbyt wiele informacji siedziało teraz w mojej głowie.Siedzę w znanym mi mieście z serialu oczywiście, mój brat został porwany, mieszkam teraz z wampirami.Westchnęłam głęboko i opadłam na łóżko.Potrząsnęłam głową kiedy do pokoju wszedł Stefan.
-Przepraszam nie wiedziałem, że będziesz w bieliźnie.-Chciał wyjść ale szybko wstałam, chwyciłam go za rękę i pociągnęłam żeby usiadł obok.
-Nie szkodzi.-Stwierdziłam
-Wszystko w porządku?-Spytał.
- Tak.Jestem po prostu zmęczona...-Skłamałam nie podnosząc głowy.Gdybym na niego spojrzała od razu by zauważył, że nie jestem z nim szczera.
-Chcesz odpocząć?-Pokiwałam tylko twierdząco głową.
-Zostań ze mną.-Zaproponowałam na co zrobił zdziwioną minę.-Myślisz,że dam radę zasnąć tu sama?W moim domu mam kocyk dzięki któremu szybko zasypiam i zawsze ktoś obok mnie był kiedy zasypiałam.-Powiedziałam
-Czemu?-Zapytał z lekkim uśmiechem na ustach.
-Mam problemy ze snem więc ten koc był zrobiony specjalnie dla mnie.A ktoś zawsze jest koło mnie ponieważ mam koszmary oraz czasami ataki paniki podczas tego koszmaru.-Przyznałam
-Dobrze.Nie chcesz jakiejś koszulki do spania?-Zapytał ściągając buty
-Dobrze.-Odpowiedziałam.

Stefan wyszedł na chwilę i wrócił z koszulką w ręce kiedy mi ją podał założyłam ją i od razu poczułam jego perfumy.Blondyn ułożył się na łóżku i przesunął się w prawo, robiąc mi miejsce obok siebie.Ułożyłam się koło niego kładąc głowę na poduszce obok.
-Czegoś mi nie mówisz...- wyszeptał.
-To był męczący dzień...To wszystko.-Powiedziałam cicho.Odpuścił, chociaż wiedział, że go okłamuje. Pomimo iż ja byłam strasznie zmęczona to właśnie młodszy Salvatore usnął pierwszy.Poczułam jak jego oddech staje się równy i spokojny.Podniosłam się i założyłam buty.Zeszłam na dół, i weszłam do ogrodu gdzie doszłam na schody oraz usiadłam na nich.
-Co tu robisz?Ktoś mógłby cię zjeść.-Spytał Damon siadając obok mnie
-Jest możliwość, że mój brat nie żyje.Jest możliwość, że to, że tu jestem to nie sen.-Powiedziałam pod nosem ignorując fakt, że go nie lubię.
-Klaus by go nie zabił, jest dla niego za cenny.A jak to nazwałaś "sen" istneje naprawdę ty nie śpisz.-Stwierdził
-Klaus?-Zdziwiłam się
-Zabije tego uroczego faceta.-Powiedziałam zdenerwowana.
-Klausa nie da się zabić.Gdybyś zabiła go zabiłabyś nas. I uroczego?-Spytał urażony
-Klaus trzyma ten kołek w figurce.Nie... czekaj chyba jego ojczym go już zabrał.-Na tą wieść Damon wypluł alkohol który właśnie pił.
-Michael?Żyje?-Spytał z niedowierzaniem.
-Tak, Davina go wskrzesiła.-Stwierdziłam wstając i odchodząc powoli do drzwi.-Nie gap mi się na tyłek.-Wysyczałam wchodząc do środka i kierując się do pokoju.
Ściągnęłam delikatnie buty i ułożyłam się obok Stefana przykrywając nas kocem.Ten obją mnie ramieniem mrucząc coś pod nosem.Myślę, że dni które tu spędzę będą długie.

A mi przykro, że taki krótki.Naprawdę żałuję, że wakacje idą tak szybko jak koniec roku, szkolnego.Moja siostra niedługo bierze ślub, a ja jestem druchną honorową.Dużo roboty.Mam nadzieję, że wam idzie dobrze. :)

#Prolog#

Zapraszam na prolog "Liers"! Xd

20 letnia wysoka blondynka, o oczach koloru niebieskiego.Chuda, oraz wysportowana.Mądra, lecz także głupia jak but w pewnych rzeczach.Marzycielka która ma wszystko i za dużo lecz nadal pragnie więcej?
Tak, to ja.Shado Adair.

Moja matka rozwiodła się z moim ojcem w dzień z którym zaginął mój młodszy brat Slade.Teraz zjednoczyli się tylko po to żebym wyszła za mąż za jakiegoś fagasa.Jest przystojny, ma różne umiejętności, kocha dzieci.Ma klate, na której znajduje się pokaźny sześciopak.Niczego mu nie brakuje.Tylko nie kocham go.Gdy pierwszy raz go spotkałam uderzyłam go w jaja.Po prostu, nie wytrzymałam tej presji ze strony rodziców.Leżałam na łóżku patrząc w duże okno.Zauważyłam księżyc w pełni oraz spadającą gwiazdę.Szybko zamknęłam oczy i pomyślałam życzenie.
Chciałabym znaleźć się w innym świecie, z daleka od rodziców, tam gdzie mój brat.Gdzie wszystko jest możliwe.


[Shado Adair, jest główną bohaterka.Użycza jej wygląd Emily Bett  Richardson.]